Historia parafii

ks. Jerzy Gryniakow
PRZESZŁOŚĆ I TERAŹNIEJSZOŚĆ ZBORU PIOTRKOWSKIEGO
/Kalendarz Ewangelicki na rok 1958, s. 203-212/

Jedną z najstarszych parafii ewangelickich w centralnej Polsce jest parafia ewangelicko-augsburska w Piotrkowie Trybunalskim.

Na terenie, który obejmuje dzisiaj swoim zasięgiem parafia, istniały w 16 stuleciu dwie parafie ewangelickie: w Wolborzu i w Bogdanowie. Zbory te wyginęły jednak doszczętnie w okresie kontrreformacji i o istnieniu ewangelików w ziemi piotrkowskiej znajdujemy wzmianki dopiero pod koniec 18 wieku. Pierwszy ślad istnienia w Piotrkowie księdza ewangelickiego datuje się od roku 1793. Rok ten chyba można uważać za datę powstania parafii. W dniu 30 grudnia tegoż roku spisano pierwszy akt w księgach stanu cywilnego. Był to akt ślubu Fryderyka Schülera z Heleną Wolską. Nazwisko pastora nie da się niestety odczytać. Wiadomo tylko, że odprawiał on nabożeństwa w niedziele i święta, odbywał czynności religijne i odwiedzał okoliczne miejsca, gdziekolwiek się ewangelicy znajdowali. Byli to w przeważającej mierze koloniści, którzy przyzwyczajeni byli mieć w każdej niemal wsi własne szkółki i domy modlitwy. Dlatego też przybywając na nowe miejsca za warunek swego osiedlenia stawiali m.in. żądanie, aby darowano im grunt dla nauczyciela i kantora oraz na wystawienie domu szkolnego, będącego zarazem domem modlitwy. W taki to sposób w okolicy Piotrkowa, w Meszczach, Polichnie, Grabicy, Łaznowie i innych miejscowościach, a szczególnie rządowych dobrach, powstawały kolonie zaludnione ewangelikami. O nauczycieli i kantorów łatwo było im się postarać, gdyż po części przybyli razem z kolonistami, a poza tym wymagania parafian nie były zbyt wielkie. Znaczniej trudniej było jednak o duchownych.

Za czasów tego pierwszego, nieznanego nam z nazwiska duchownego, ówczesny rząd pruski przekazał ewangelikom w r. 1795 kościół przy ul. Rwańskiej 6, należący poprzednio do oo. Pijarów. Pijarzy otrzymali w zamian daleko piękniejszy i obszerniejszy kościół wraz z klasztorem i kolegium, opróżniony po Jezuitach. Zaznaczyć należy, że na przejście tytułu własności wyraził zgodę sam Prymas jako Głowa Kościoła Rzymsko- Katolickiego w Polsce, działając w imieniu i na rzecz całego Zakonu oo. Pijarów w Polsce. Gdy bp. Krasicki zwrócił się jeszcze poprzednio w tej sprawie do papieża, ten również dał swe zezwolenie wydając specjalne breve. Po zdjęciu święceń przez opata i wyniesieniu trumien ze szczątkami zasłużonych duchownych, kościół został przekazany. Kościół ten jednak nie był zupełnie wykończony przez pijarów. Zasilani ofiarami, udzielanymi im hojnie przez marszałków trybunalskich i deputatów, rozpoczęli w r. 1689 budowę swego kościoła, a ukończyli w r. 1718. Kościół ten jednak nie posiadał ani wieży ani dzwonów. Za czasów pierwszego pastora musiał być także założony cmentarz ewangelicki przy ul. Cmentarnej 14, do dziś jeszcze istniejący na nim pomnik kamienny Zofii Fryderyki Wilhelminy z Catter’ów Deter nosi datę śmierci 17 listopada 1795 roku. Nazwiska fundatora względnie założyciela cmentarza nie da się jednak już dzisiaj ustalić. W roku 1798 lub 1799 musiał ów pierwszy pastor opuścić Piotrków, a może nawet zmarł, gdyż księgi stanu cywilnego prowadzone są od 23 lipca 1799 r. przez kapelana wojskowego Schramma.

Zmiana rządu niekorzystnie wpłynęła na rozwój małego zboru. Aż do roku 1824 nie ma żadnego śladu, aby urzędował tu jakiś stały duchowny. Od czasu do czasu dojeżdżali na nabożeństwa i czynności kościelne duchowni z dalekich stron: pastor Gerbling z Iłowa, pastor Rüdiger z Łasku i pastor Tuve z Brużyc. W tym czasie kościół zamieniony był przez kilka lat na magazyn wojskowy, a w r. 1813 mieścił się w nim nawet rosyjski szpital wojskowy. Dopiero w r. 1817 dzięki staraniom kilku urzędników ewangelickich oraz innych parafian, m. in. aptekarza Samuela Schäffera, oddany znów został ewangelikom. W r. 1824 osiedliło się w Piotrkowie dwóch misjonarzy angielskich, którzy prowadzili misję szczególnie, między ludnością żydowską. Byli to Ludwik Hoffx i Jerzy Wendt. Otrzymali oni od władz kościelnych zezwolenie na odprawianie nabożeństw i sprawowanie czynności kościelnych. Staraniem tych misjonarzy, jak również Schäffera i Karola Friesego, poborcy kasy obwodowej, odrestaurowano kościół, umieszczono ławki, dobudowano po lewej stronie między dwoma filarami chór z drzewa, oddzielono po prawej stronie na przeciw chóru na dole prostym przepierzeniem z desek malowanych na niebiesko (tak jak ławki i chór), maleńką zakrystię, z której prowadziły niewielkie schody na ambonę. Znajdujące się poprzednio w tych miejscach boczne ołtarze wyjęto i oddano do więzienia, do kapliczki więziennej. Ołtarz główny odsunięto od ściany ołtarzowej. W ten sposób przystosowano kościół do potrzeb kultu ewangelickiego. Nieliczni wówczas parafianie zaczynali coraz regularniej przychodzić na nabożeństwa i przystępować do Komunii św. Chrzty i śluby udzielane były jednak, zwłaszcza w bardziej odległych okolicach, jeszcze przez duchowieństwo rzymsko-katolickie. Po wielu wysiłkach udało się wreszcie Friesemu i Schäfferowi sprowadzić do Piotrkowa stałego duszpasterza. Był nim Jan Jakub Benni. Dnia 21 października 1827 r. radca Konsystorza i superintendent kaliski ks. August Modl dokonał jego ordynacji i instalacji zarazem. Radość parafian nie miała granic. W dniu tym zanosili gorące modły przed tron Przedwiecznego o pomyślność dla nowego pasterza i jednoczącego się zboru. Modły te zostały wysłuchane. Młody ksiądz zjednał sobie w krótkim czasie miłość i zaufanie wszystkich współwyznawców oraz przychylność i poszanowanie u innych mieszkańców.

Zgłaszający się po pociechę i pomoc duchową pochodzili nieraz z dalekich stron, bo aż z Radomia i Tomaszowa. Coraz większa była liczba chrztów i ślubów, chociaż ludność ewangelicka wcale się nie powiększała, lecz tylko wychodziła z ukrycia. Pensję pastorską ustalono na. 2200 zł, tj. 600 zł od rządu i 1.600 zł od parafian, a ponadto 240 zł na mieszkanie. W r. 1830 zawarto kontrakt ze zgromadzeniem ks. ks. Pijarów o nabyciu placu obok kościoła między ul. Rwanską a Nowym Miastem i między kościołem a posesją p. Dąbrowskiego. Plac ten kupiono za 1000 zł i zamierzano wybudować na nim mieszkanie dla pastora. Z powodu braku funduszów do budowy domu jednak na razie nie doszło.

Wielkim zmartwieniem dla parafii było odejście ks. Benni w r. 1833 do Tomaszowa, gdzie 3 lata temu powstała samodzielna placówka. Starania dozoru kościelnego, były bardzo utrudnione, ponieważ liczba parafian zmniejszała się z każdym rokiem na skutek powstania nowych zborów w Kleszczowie i w Bełchatowie. Dlatego też przybyły do Piotrkowa w r. 1834 ks. Karol Zander złożył po 4 latach urząd i przeniósł się do Konstantynowa. Jego następca ks. Jan Rother wytrwał tutaj tylko do r. 1844. Parafia stała wtedy finansowo tak źle, że nie było nawet pieniędzy na uposażenie dla pastora. Ks. Benni należała się pensja za lata 1832-33, a ks. Rothlerowi za okres od 1837 do 1838 r. Długi te spłacono dopiero w r. 1843.

Bliskie sąsiedztwo z Domem Badań i więzieniem było niejednokrotnie bardzo przykre dla gminy piotrkowskiej. W aktach z dnia 6 marca 1844 r. czytamy następującą skargę i zarazem prośbę do Sądu: ?Już niejednokrotnie Kolegium Kościelne się przekonywało, że na dziedzińcu Domu badania bywają podczas odprawiania nabożeństwa w tymże kościele, przedsięwzięte karcenia więźni chłostami, a przy odbywaniu takiej egzekucji upadnięcie chłosty na ciała ludzkie daje się słyszeć pomimo ryku, krzyku i jęczenia, a szczególnie dnia wczorajszego w czasie nabożeństwa niedzielnego pomiędzy godziną 10 a 12 przed południem toż samo miało miejsce, co taką dystrakcję czyniła na księdzu, odczytującym św. Ewangelię, iż w odczytaniu wstrzymać się musiał, słuchacze bowiem przejęci boleścią serca, na słowo Boże uważać nie byli w stanie. Kolegium Kościelne uprasza mieć wzgląd na nabożeństwa niedzielne i nie odbywać egzekucji w czasie trwania takowego?.

W skutek starań kolegium kościelnego ogłoszono wreszcie zbór piotrkowski za wakujący i w dniu 6 maja 1844 r. zaproszono ks. Lepolda Otto, subtytuta kaliskiego. Zbór ofiarował wtedy księdzu następujące warunki: 1200 zł od zboru, 900 zł od rządu i 300 zł, na mieszkanie, poza tym ksiądz może liczyć jeszcze na 1500 zł jako dochody z „iura stolae” i 300 zł jako wynagrodzenie za lekcje religii w gimnazjum, gdzie było wówczas 20 uczni ewangelików. Parafia, składała się z 430 rodzin (2011 dusz) płacących składkę. Ks. L. Otto zgłosił się do wyborów i wybrany został większością głosów, a 27 listopada 1844 roku objął parafię. Ks. L. Otto będąc znakomitym mówcą rychło zgromadził w kościele licznych zborowników, zwracając jednocześnie na siebie uwagę katolików, którzy początkowo przez ciekawość, a następnie z upodobaniem licznie przychodzili na nabożeństwa. Później wynajęto także lokal na dom modlitwy i szkołę, zaangażowano nauczyciela i kantora. Dopiero w dniu 30. lipca ukończono budowę domu parafialnego przy ul. Rwańskiej 6, dokąd wprowadził się ksiądz i kantor, a w którym mieściły się również pomieszczenia dla szkółki elementarnej. Dom ten po dziś dzień służy parafii za plebanię. Ks. L. Otto troszczył się również o kościół. W r. 1847 zebrał dość pokaźną sumę z dobrowolnych ofiar na remont świątyni, a następnie ofiarował dzwon ważący 100 funtów. Właściciel majątku Żeromin, Ernest Krapacz, ofiarował w tymże roku drugi dzwon wagi 600 funtów, zastrzegając sobie coroczne nabożeństwa żałobne w niedzielę po dniu jego śmierci. Kolegium kościelne akceptując to życzenie postanowiło jednocześnie w dowód wdzięczności nazwać ten dzwon imieniem ?Ernest?. Dla umieszczenia obu dzwonów wybudowano na kościele wieżyczkę. Budowa ta połączona była z zewnętrznym odnowieniem świątyni.

Ks. L. Otto nie było jednak dane długo mieszkać w nowopostawionym domu. 16 sierpnia 1849 r. wybrany został drugim proboszczem zboru warszawskiego po odejściu ks. Sachsa i 11 października wyjechał do Warszawy. Po przejściowej administracji ks. Jeute i ks. Genti urzędowanie objął ks. Ludwik Müller, którego instalacja odbyła się 19 sierpnia 1851 roku, a który był w latach 1890-1905 jednocześnie superintendentem diecezji kaliskiej. Rzadko który duchowny mógłby się poszczycić tak długim okresem urzędowania w jednej parafii jak ks. Müller. To też z osobą ks. Müllera związany jest szmat historii zboru piotrkowskiego. Jeszcze za czasów ks. L. Otto powstał w parafii projekt założenia ewangelickiej szkoły elementarnej (1846 r). Projekt ten nie doczekał się jednak wówczas realizacji z powodu braku funduszów. Dopiero w 1851 roku grono parafian pod przewodnictwem ks. Müllera powołało do życia „szkołę elementarną rządową ewangelicko-augsburską”, która miała swą siedzibę na plebanii. Szkoła ta początkowo miała 1 oddział, a od roku 1869 2 klasy. Oprócz nauki religii wykładano tam początki gramatyki polskiej i niemieckiej, geografię i roboty ręczne dla dziewcząt. Powodem otwarcia szkoły był fakt, że dzieci ewangelickie, szczególnie uboższych rodziców wzrastały bez żadnej prawie nauki. Szkoła ta rozwijała się bardzo szybko; o ile w roku szkolnym 1851/2 było tylko 5 uczniów, to w roku szkolnym 1853/4 już 40, w roku szkolnym 1860/61 – 59, a w roku szkolnym 1869/70 liczba uczniów wyniosła 88. W 1883 roku zamieniono tę szkołę na szkołę ogólną bezwyznaniową i ks. Müller chciał wskrzesić szkołę religijną, aby dzieci mogły się uczyć religii swego wyznania i przygotowywać się do konfirmacji, lecz Konsystorz nie zatwierdził tego projektu z uwagi na to, iż było to sprzeczne z Najwyższym Manifestem z 30.8.1869 r. Nauczanie religii musiało się więc odbywać na terenie innych szkół, a nauka konfirmacyjna na plebanii.

Ks. L. Müller położył także szczególne zasługi w organizowaniu kantoratów i domów modlitwy, do których dojeżdżał potem na nabożeństwa kilka razy do roku. W pozostałe święta służyli Słowem Bożym kantorowie, którzy byli równocześnie nauczycielami miejscowych szkół elementarnych, także przez ewangelików założonych. Takie domy modlitwy powstały w Jarostach, Lubiaszowie, Leonowie, Klementynowie i Lesiopolu. Oprócz tych kantoratów do parafii należał filiał w Częstochowie (677 dusz), który ksiądz odwiedzał 10 razy do roku, w Dąbrowie (520 dusz), gdzie ksiądz bywał 8 razy w roku, i w Kamocinie (628 dusz), który był 12 razy odwiedzany przez księdza. W samej parafii piotrkowskiej niezależnie od tych filiałów mieszkało 3800 ewangelików. Są to dane z 1877 roku, w którym np. liczba komunikantów wynosiła 1351, a w filiałach 1210, konfirmantów 72 (w filiałach 39), ślubów 45 (w filiałach 27), chrztów 190 ( w filiałach 79). W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ub. wieku parafia przeżywała szczyty swego rozwoju. Pod koniec tego i z początkiem następnego stulecia zaczęły się bowiem usamodzielniać poszczególne filiały i tworzyły się nowe już od Piotrkowa niezależne parafie. Filiał w Pilicy w pow. olkuskim, zorganizowany w r. 1857 przez ks. Müllera, na skutek starań b. właściciela dóbr i fabryk C. A. Moes’a, i administrowany przez tegoż duchownego, już wiele wcześniej, bo w r. 1876 przyłączony został do parafii kieleckiej. 9 stycznia 1906 r. zakończyło się długie i bogate w wydarzenia życie ks. Ludwika Müllera, najwięcej chyba dla parafii zasłużonego duszpasterza. Już w r. 1905 złożył swój urząd, przechodząc na emeryturę po 59 latach niezmordowanej pracy, których 55 spędził w Piotrkowie. Należał on do tych, którzy nie lubią wiele opowiadać o swej pracy, ale za to więcej czynią. Przeżywszy lat 81 był najstarszym księdzem okręgu konsystorskiego, przez 15 lat sprawując także urząd superintendenta diecezji kaliskiej, a przez 6 lat – radcy konsystorza. Ks. Müller przysłużył się również w swoim czasie całemu kościołowi w kraju, będąc jednym z najczynniejszych członków komisji śpiewnika. Przez szereg lat sprawował także urząd nauczyciela w gimnazjach i w progimnazjum w Piotrkowie, był odznaczony kilkoma odznaczeniami państwowymi, a miastu pozostawił piękną pamiątkę, zasadzając drzewami kasztanowymi aleję cmentarną i ul. Przy Budkach, ofiarowanymi przez p. Teofila Netzla. – Od r. 1906 administrację parafii przejął ks. Jan Buse i urzędował w Piotrkowie aż do r. 1914. W tym czasie, a dokładnie 2.1.1907 roku powstało Piotrkowskie Ewangelicko-Augsburskie Towarzystwo Dobroczynności, które w dniu 23.10.1909 r. założyło Dom Starców przy ul. Moskiewskiej 71 (dzisiaj ul. Wojska Polskiego 71). Towarzystwo to wspierało najbiedniejszych parafian przez stałe miesięczne zasiłki. O jego rozpiętości i zasięgu może świadczyć fakt, że w Boże Narodzenie 1909 r. obdarowano żywnością i odzieżą 16 mężczyzn, 30 kobiet i 22 dzieci. Towarzystwo liczyło w 1910 r. 49 członków, prezesem był p. Edward Brock, a sekretarzem p. Olis Wünsche. Dom Starców przeznaczony był na 10 pensjonariuszek i zajmował początkowo 2, a potem 3 pokoje z kuchnią. Całe wewnętrzne urządzenie ofiarowała p. Helena Broske. Zakład ten przetrwał aż do 1952 r., kiedy to z braku funduszów na ten cel musiał ulec likwidacji, chociaż znajdowało w nim 16 starców i był więcej potrzebny niż kiedykolwiek. Skoro już mowa o Domu Starców, to wspomnieć należy, że dom, w którym się on mieścił, został nabyty przez parafię z mocy własnoręcznego testamentu Karola Lidtke w dniu 6 sierpnia 1896 r. W r. 1906 parafia nabyła jeszcze plac lżący obok tego domu o powierzchni 969,1 łokci kwadratowych od Roberta Krügera. Z dochodów tego domu parafia pokrywała w późniejszych czasach wiele ze swoich wydatków, wypłacała część uposażenia księdzu pastorowi, a nawet udzielała stypendium kilku studentom teologii.

Od 1915 r. do 1921 r. administrował parafię ks. Edmund Wentzel. Był to niezwykle trudny okres wojny światowej oraz pierwszych lat powojennych. Sytuacja finansowa parafii była tak tragiczna, że częstokroć nie było z czego wypłacić uposażenia księdzu ani służbie kościelnej i prawie co roku trzeba było zwoływać ogólne zebranie parafialne celem potrojenia wysokości składki kościelnej, aby nie uciekać się do sprzedaży domu parafialnego. Będąc u chorego zaraził się ks. Wentzel śmiertelnie i mimo pomocy lekarzy zmarł po kilku dniach, zadając parafii niepowetowaną stratę. Stratę tym boleśniejszą, ponieważ był przez wszystkich parafian bardzo lubiany i powszechnie szanowany. Dla uczczenia jego pamięci wmurowali parafianie z filiału w Meszczach piękną tablicę pamiątkową w kościele piotrkowskim.

Po tymczasowej administracji ks. Wannagata z Brzezin na proboszcza wybrany został ks. Henryk Otto. W czasie swego 11-letniego pobytu w Piotrkowie ks. Otto borykał się nadal z trudnościami finansowymi oraz z działalnością tzw. wolnego kościoła ewangelicko-augsburskiego, do którego wstępowało wówczas wielu parafian. Jego następcą ks. Max Petznik, który w r. 1933 objął parafię, troszczył się wraz z radą kościelną o uregulowanie spraw administracyjnych i konserwację budynków parafialnych w mieście i w kantoratach Lubiaszowie, Leonowie i w Gieskach. W tej ostatniej miejscowości wybudowano w r. 1911 ładny kościołek, tak że od tej pory były na terenie parafii dwa kościoły. Od 1937 począwszy obchodził ks. Petznik wraz z członkami kolegium wszystkich parafian, zbierając dobrowolne datki na budowę nowych organów. Pierwsze organy w kościele piotrkowskim pochodziły jeszcze zapewne z czasów, gdy kościół był w ręku pijarów. W 1864 r. zostały założone nowe organy, które służyły zborowi przez długich 75 lat i były już mocno zniszczone. Dlatego też postanowiono zastąpić je innymi. W dniu 17 grudnia 1939 r. zostały oddane do użytku nowoczesne organy o 15 głosach z pneumatycznym systemem, napędem elektrycznym i nożnym, wykonane przez miejscową firmę p. Krukowskiego. Organy te stanowią po dziś dzień prawdziwą ozdobę kościoła i są jednocześnie najlepszym instrumentem tego rodzaju w Piotrkowie.

Po drugiej wojnie światowej, która zdziesiątkowała również i parafię piotrkowską; administrację zboru przejął w 1945 r. ks. Otton Krenz, a po wyjeździe ks. Krenza do Warszawy od r. 1949 ks. Dr Woldemar Gastpary z Tomaszowa. Z dniem 10 lipca 1950 r. duszpasterzem parafii mianowany został ks. Jerzy Gryniakow, którego uroczysta ordynacja odbyła się w Piotrkowie 20 maja 1951 r. Ordynacji dokonał ks. biskup prof. Jan Szeruda w asyście ks. prof. Karola Wolframa i ks. sen. W. Gastpary’ego. Jeszcze tego samego roku zostały wznowione nabożeństwa w Kleszczowie i w Zelowie. Parafia w Zelowie usamodzielniła się od 1954 r., natomiast filiał Kleszczów pozostał – ze względu na szczupłą liczbę parafian – zborem podlegającym administracyjnie do Piotrkowa. Parafia piotrkowska jest w chwili obecnej typową parafią diaspory. Z 480 zarejestrowanych dusz 150 mieszka w mieście, reszta zaś rozproszona jest w 51 miejscowościach na terenie powiatów: piotrkowskiego, bełchatowskiego, radomszczańskiego, a nawet powiatu Końskie (Przedbórz). W ostatnim II-leciu powojennym ochrzczono w parafii 40 dzieci (22 dziewczynki i 18 chłopców), konfirmowano 122 dzieci (52 dziewcząt i 70 chłopców), udzielono 14 ślubów (w tym 1 mieszany), odbyło się 133 pogrzebów z udziałem duchownego, 2976 osób przystąpiło do Stołu Pańskiego. Mimo tego rozproszenia i skromnych środków finansowych parafia potrafiła przeprowadzić w ostatnich latach cały szereg remontów poszczególnych obiektów, jak plebanii, domu parafialnego przy ul. Stalina 71, kaplicy cmentarnej i budynku grabarza, a także zabezpieczyła dach na kościele. Od 1950 r. istnieje w parafii chór, który swym śpiewem pod kierunkiem p. pastorowej uświetnia nabożeństwa.

Tak oto przedstawiają się pokrótce dzieje zboru piotrkowskiego Zboru ongi wielkiego w liczbę i znaczenie, a dziś zdziesiątkowanego i rozproszonego, ale żyjącego ufnością w Boga. Do tego zboru zdają się być także skierowane słowa króla szwedzkiego Gustawa Adolfa:

Gromadka mała Bożych sług,
Choć się na ciebie uwziął wróg
I pragnie twej niedoli,

Choć zgnębić ciebie zamiar ma,
Nie lękaj się! Bóg pomoc da,
Na zgubę nie pozwoli!